Jechały przez piękne lasy Nivenny zasłuchane w melodyjny śpiew ptaków. Cisza, spokój, zapach drzew. Czego chcieć więcej?
Rozrywki! pomyślała. Nie nawidziła nudy. Uśmiechnęła się więc, kiedy Linney powiedziała
-Ścigajmy się! Kto pierwszy dotrze do granicy, wygrywa! - i ruszyła galopem, a Lea za nią.
Jechały tak z szerokim uśmiechem na twarzy, kiedy nagle siostra gwałtownie się zatrzymała.
- Lea... - zaczęła, a w jej głosie słychać było strach - Lea, gdzie my jesteśmy?
Wtedy dopiero rozejrzała się. Drzewa liściaste zastąpiły sosny i świerki. Otoczenie całkiem się zmieniło, ale uśmiech nie znikł z jej twarzy.
- Nie mam pojęcia - odparła - ale możemy się o tym przekonać.
I wbiła łydkę w brzuch konia.
Offline
Otoczenie stopniowo zmieniało się. W pewnym momencie była już pewna, że są w Nivennie. Mijały znajome skały, łąki.
- Linn, jedź do domu - poposiła siostre. Chciała odpocząć przez chwile w samotności.
- A ty? - zapytała z ciekawością.
- Oh... zaraz przyjdę.
Siostra chwilę się wahała, ale potem odpowiedziała.
- Dobra.
I odjechała. Lea zaś skierowała się w strone swojego ulubionego miejsca - rzeki.
Offline
-Może czają się gdzieś drapieżniki...Jedź Night.
Ścisnął go łydkami, ale koń odmówił posłuszeństwa.
Offline
Piorun zarżał i stanął dęmba. Nie zdążyła się utrzymać i spadła .
- Ałć ... Piorun !
Wstała i po woli zaczęła uspokajać konia . Kiedy już był spokojny wsiadła na niego .
Offline