Rosną tu różne drzewa liściaste. Panuje tu cisza i spokój, wszędzie słychać świergot ptaków.
Offline
Obejrzała się na Levanne.
- Stąd już niedaleko.
Spojrzała na zachód, gdzie między drzewami widać było słońce, chylące się nad horyzontem.
- Może zatrzymamy się na noc? Zaraz się ściemni.
Offline
Westchnęłam cicho spoglądając na ogrom lasu. Wszędzie liście, pnie i ptaki. Piękne, a zarazem przerażające. Zatrzymałam Cordisa rozglądając sie wokół. Poprawiłam łuk na ramieniu.
- Tak - mruknęłam tylko i zeskoczyłam na ziemię. - Sądzisz, że bezpiecznie jest rozpalić ognisko?
Offline
- Nie wiem. W każdym bądź razie nie zamierzam rezygnować z kubka gorącej kawy.
Zsiadła z konia, przeciągnęła się, by rozluźnić nieco obolałe mięśnie. Westchnęła z rozkoszą wdychając cudowny, niepowtarzalny zapach lasu.
Offline
// Co ty, Zwiadowca płci żeńskiej? //
Zaśmiałam się krótko i wyciągnęłam z juków śpiwór i starannie rozłożyłam go na ziemi. // No przypuśćmy, że spakowałam juki, bo nie chce mi się teraz kombinować ze spaniem na ziemi . //
Offline
// Heh, Zwiadowca w spódnicy //
Szybko pozbierała chrust na opał, którego nie brakowało w lesie. Rozpaliła małe ognisko i przygotowała dzbanek kawy. Oparłszy się o pień drzewa z kubkiem tego wybornego napoju, wyjęła z torby książkę, oprawioną w ciemną skórę. Usiadła tak, by blask ognia padał na stronice, a przy tym by miała na oku łuczniczkę. Z cichym westchnieniem rozkoszy pogrążyła się w lekturze.
Offline
Usiadłam na śpiworze i zerknęłam na niebo. Było upstrzone milionem małych, błyszczących gwiazd. Oglądanie ich to jedno z moich ulubionych zajęć. Popatrzyłam na Sil, która zajęła sie czytaniem, po czym ułożyłam się wygodnie, na razie nie zapinając śpiwora, i zaczęłam oglądać gwiazdy. Miałam nadzieję, że ta noc będzie spokojna.
// Brak weny, brak weny! Ewakuacja! //
Offline
Długie, przeciągłe wycie przerwało senną ciszę. (Cóż za patetyczne i pełne wzniosłości zdanie )
- Słyszałaś? - szepnęła Sil, odkładając książkę na bok.
Offline
Kiwnęłam tylko głową i zaczęłam się rozglądać. Wokół drzew nic nie było widać, a blask ogniska, choć słaby, trochę mnie oślepiał. // WTF? Co ja piszę? //Zamrugałam i zdjęłam łuk z ramienia, jednocześnie wyciągając strzałę. nałożyłam ją i wstałam, najciszej jak potrafiłam.
Offline
Wilk zawył jeszcze raz, tym razem bliżej.
- Co robimy? - przypięła spowrotem miecz i rozejrzała się czujnie dookoła. - Może ogień je odstraszy?
Offline
Zagryzłam dolną wargę i spojrzałam na ognisko.
- Jest za małe. Ale z drugiej strony jeśli rozpalimy większe ktoś może zobaczyć dym... - szepnęłam. Szczerze mówiąc, nigdy nie musiałam się bronić przed wilkami.
// Znowu brak weny. Im bliżej szkoła tym uboższe slownictwo... //
Offline
Wilk zawył po raz trzeci, tym razem naprawdę blisko.
- Na drzewo. - zakomenderowała Sil. Podniosła z ziemi książkę i trzymając ją pod ręką, zaczęła wspinać się po najbliższym drzewie. Było dość stare, miało mnóstwo sęków i szerokich gałęzi.
Offline
Rozejrzałam się po raz ostatni i szybko złapałam się grubej gałęzi po drugiej stronie drzewa, po czym podciągnęłam się odbijając stopami o pień. Po paru niebezpiecznych skokach z gałęzi na gałąź wreszcie usadowiłam się na jednej z tych grubych i szerokich.
Offline
Usiadła na gałęzi i spojrzała w dół, gdy wilki wpadły na polanę. Sil naliczyła ich osiem. Zaczęły przetrząsać ich skromne obozowisko, w poszukiwaniu żywności. Sil westchnęła ciężko.
- Myślisz, że możemy spać tu? Na górze?
Offline
Zerknęłam na nią, po czym przeniosłam wzrok na wilki.
- Musimy - rzekłam. - Ale jak my to zrobimy to już nie wiem. Nie potrafię spać bez ruchu...
Offline