Znudzona wstała łóżka, chwyciła płaszcz i cicho otworzyła okno. Chwilę później była przed stajnią. Wzięłła siodło i ogłowie, potem otworzyła boks swojego wałacha i zaczęłła go siodłać. Nienawidziła takich dni. Dni, kiedy najlepszym zajęciem było leżenie na łóżku i patrzenie się w sufit. Właśnie rozmyślała nad swoim losem, gdy drzwi stajni lekko się uchyliły i do środka weszła Linney.
- Wybierasz się gdzieś - zapytała uwarznie patrząc na siostrę.
- Nie... - zaczęłła się tłumaczyć, lecz doskonale wiedziała, że to na nic.
- Nie kłam - odparła szorstko. Po chwili dodała - Jadę z tobą.
I zaczęłła siodłać Scarlett, swoją klacz.
Jeszcze raz sprawdziła popręg, wyprostowała się, po czym skierowała wzrok na siostrę.
- Gotowa? - zapytała. Odpowiedziało jej ciche "yhy" a potem minęłło ją ciało klaczy.
Ruszyła za siostrą. Przywiązała konia do gałęzi drzewa i krzyknęła "wrócimy wieczorem". Miała nadzieję, że ojciec usłyszy. Przerzuciła wodze przez szyję wałacha i skinęłła głową do siostry. Potem szepnęła do konia.
- Dalej, Ichiro - i ruszyła za Scarlett.
Offline