Mieszkam tu ze swoją mamą i młodsza siostrą. Dom otoczony jest przez wierzby, pomalowane na niebiesko ściany wyróżniają się spośród innych...
Offline
Zbliżając sie do domu poczułam zmęczenie. Westchnęłam cicho i weszłam do środka. Nie odzywając sie do nikogo szybkim krokiem przeszłam na górę, do swojego pokoju i zamknełam drzwi na klucz, po czym połozyłam sie na łóżku i zaczełam rozmyslać nad swoim życiem. W końcu zasnełam...
Offline
Obudziłam się gwałtownie i szybko podbiegłam do okna. Było późne popołudnie. Westchnęłam i szybko założyłam buty i kołczan ze strzałami, po czym złapałam łuki i wybiegłam na zewnątrz ponownie zastanawiając sie: "Co ja robię?!". Po paru minutach byłam juz na drodze prowadzącej w strone rzeki.
z.t.
Offline
Weszłam do domu, zdjęłam buty i położyłam się na łóżku. Westchnęłam, wpatrując sie w sufit.
Offline
- Levanne, chodź do mnie na chwilę! - usłyszałam z kuchni. Mama. Westchnęłam cicho i wstałam zakładając po drodze buty.
- Co tam? - odpowiedziałam radośnie, mimo że pamiętałam o naszej kłótni... Mama westchnęła i pociągnęła mnie do pokoju młodszej siostry. Zaskoczona zajrzałam do środka i stanełam jak wryta. Melanie leżała na łóżku z blada twarzą, a nad nią pochylał się lekarz.
- Dzień dobry - zmierzył mnie wzrokiem. - To córka? - zapytał mamy, a ta kiwneła głową. - A więc posłuchaj. W królestwie Bervanel rośnie kwiat o niezwykłej sile i mocy. W tym momencie tylko on może uratowac zycie twojej siostrze. Nie mam go przy sobie... Zdobędziesz go? - Osłupiała patrzyłam na niego z otwartymi oczami. Kiwnełam głową. Opisał mi go, po czym dodał:
- A więc ruszaj czym prędzej! - Posłuchałam go i szybkim krokiem wbiegłam do pokoju po broń, po czym wybiegłam krzycząc:
- niedługo wrócę!
z.t.
Offline
Byłam juz bardzo blisko. Z daleka widziałam niebieskie ściany mojego domu. Naprawdę mi sie udało. Byle tylko nie było za późno...
Offline
W oddali zobaczyła jakiś budynek o niebieskich ścianach. Levanne pędziła właśnie w tamtą stronę. Sil pochyliła się i popędziła konia do galopu.
- Dalej, Lotte. Jeszcze ten jeden raz i sobie odpoczniesz. - klacz gnała przez las, szybko zmniejszając dystans dzielący ich od drugiego konia i jego jeźdźca. Sil sięgnęła po miecz.
//Muahaha... Utnę Ci głowę !//
Offline
Usłyszałam za sobą odgłos kopyt uderzających z dużą prędkością o ziemię. Odwróciłam sie w siodle i ujrzałam Silvanę. Wytrzeszczyłam oczy widząc, że w ręku trzyba obnażony miecz, jakby szykowała się do ciosu.
- Co jest? - odwróciłam się i, na wszelki wypadek, skręciłam w wąską uliczkę, gdzie trzeba było jechać wolno.
Offline
//Co za uliczka? //
Ściągnęła wodze, widząc, że jej ofiara czmycha w boczną uliczkę. "Pewnie czai się tuż za rogiem z łukiem gotowym do strzału."
- Tchórzysz?! - krzyknęła, mając nadzieję, że wywabi ją z zaułka.
Offline
- O co ci w ogole chodzi?! - odkrzyknelam. No bo co to ma byc? Najpierw mi pomaga, a pozniej goni mnie z mieczem chcac zapewne odrabac mi glowe. Ale czemu?! Zdjelam luk z plecow //bo zalozylam, nie ;P?// i nalozylam strzale. Wycelowalam w wejscie do ciemnej uliczki czekajac na dziewczyne. A myslalam, ze moze... moglybysmy byc przyjaciolkami. Ale spokojnie, nie to nie.
Offline
Sil ostrożnie zsiadła z konia i ścisnęła pewniej rękojeść miecza. Wzięła kilka głębokich oddechów, by się nieco uspokoić.
- Oh, Lev. Nawet nie udawaj, że nie wiesz. - zbliżyła się do wylotu uliczki, nadal jednak nie pokazując się łuczniczce. - Oddaj mi list.
Offline
Teraz słyszałam jej głos bliżej. Była tuż za ścianą. Cofnęłam o kilka kroków konia i krzyknęłam zaskoczona:
- Nie mam żadnego listu! Nie wiem w ogóle o co ci chodzi! To, że coś zgubiłaś, nie znaczy, że ja to mam! Muszę jechać do domu, więc łaskawie mnie przepuść. - Obejrzałam sie przez ramię. Ta uliczka prowadziła na tyły domu sąsiadów. A jakby... Potrząsnęłam głową i znów popatrzylam w stronę Silvany.
Offline
- Oh, myślisz, że tak po prostu pozwolę ci odejść? Wiem, że zabrałaś ten list. Ale na co liczyłaś, Lev? Że się nie zorientuję? - Sil oparła się plecami o ścianę. Miała już pewien plan. Musiała jednak zlokalizować dokładnie Levanne. - Ta cała historia z umierającą siostrą to pewnie kłamstwo? - zapytała nasłuchując uważnie.
Offline
Znów cofnęłam bezgłośnie konia. Pod kopytami miał miękką ziemię, więc nie wydawał żadnego dźwięku. Nadal trzymałam łuk w pogotowiu.
- Nie, naprawdę mam chorą siostrę - krzyknęłam zdenerwowana. - Jeśli jeszcze żyje... - dodałam cicho, tak by nie mogła mnie usłyszeć. Łzy napłynęły mi do oczu. Nie starałam się ich ukryć, stałam w cieniu, a poza tym nie obchodziło mnie już co pomyślą inni. - I proszę Cię, zostaw mnie w spokoju! Nie mam żadnego listu! - Pogłaskałam konia po grzbiecie i po raz kolejny sie cofnęłam. Byłam juz niedaleko. Teraz musiałam tylko pamiętać, by mówić głośniej...
Offline
Sil wzięła głęboki oddech, usunęła wszelkie zbędne myśli, by móc skupić się na walce. Upewniła się, że rękojeść miecza idealnie leży w jej dłoni. A potem wyskoczyła zza rogu w wąską uliczkę. Levanne była dalej niż Sil przypuszczała. Trzymała w rękach łuk.
Offline