Sil zacisnęła ręce. Od początku jej misja nie przebiegała tak jak powinna. Usiadła na ziemi, podpierając głowę rękami.
- Wszystko się chrzani. Jak zwykle, kiedy mi na czymś zależy. - wyszeptała cicho.
Offline
Lekko pokiwałam głową doskonale rozumiejąc dziewczynę.
- Jeśli chcesz to tu poczekaj, ja pójdę sprawdzić co z moją siostrą. - Ruszyłam w stronę domu. Niebieskie ściany naprawdę rzucały sie w oczy. Weszłam do środka i skierowałam się w strone pokoju mojej siostry. Już miałam uchylic drzwi, gdy nagle usłyszałam glos. Nie byle jaki głos. Głos mojej siostry! Wbiegłam do środka i przytuliłam ją mocno. Po moich policzkach spłynęły łzy.
Offline
Wstała z ziemi, gwizdnęła na swojego konia. Klacz przyczłapała powoli.
- Pewnie jesteś zmęczona, co? - odezwała się cicho Sil. Pogłaskała zwierzaka po chrapach.
Offline
Dopiero po chwili zaczelam zauwazac inne osoby.
- Jak to sie stalo, ze tak szybko wyzdrowiala? - zapytalam lekarza.
- Szczescie - odpowiedzial z szerokim usmiechem. Widac bylo, ze cieszy sie z wyzdrowienia Melanie. Nagle przypomnialam sobie o Silvanie. Poglaskam siostre po glowie i wstalam.
- Musze isc, ale niedlugo wroce - powiedzialam i wyszlam z pokoju. Weszlam na gore do swojego pokoju, zlapalam naszyjnik, ktorego zapomnialam zabrac wczesniej. Czarny rzemyk, blekitny wisiorek w ksztalcie serca. Rzucilam ostatnie spojrzenie na swoj pokoj i wyszlam na korytarz, a z niego na zewnatrz. Podeszlam do Sil.
- Jestem. Podejrzewaz w ogole kto mogl go ukrasc? - Odwiazalam konia od drzewa i zerknelam na swoj dom.
Offline
Pokręciła bezradnie głową.
- Rano, pierwszego dnia kiedy się spotkałyśmy, na pewno jeszcze go miałam. - wzruszyła lekko ramionami - Nie wiem kto mógł go zabrać. - Spostrzegła, że Levanne szykuje już wierzchowca. - Mogę napoić swojego konia?
Offline
- Och, jasne, chodź - powiedziałam i ruszyłam na tyły domu. Stała tam niewielka stajnia, od dawna nieużywana, a przed nią wielkie koryto. Teraz było puste, lecz szybkim ruchem odkręciłam kranik znajdujący się trochę wyżej i po chwili koryto napełniło się krystaliczną wodą. Cordis od razu zaczął pić. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że może byc spragniony. Czekałam na Silvanę, mając nadzieję, że nie jest juz moim wrogiem. Bo jeśli tak to mama, siostra...
Offline
Pociągnęła konia za uzdę, prowadząc go za Levanne. Od razu zaczął pić łapczywie z poidła. Sil oparła się o ścianę stajni, pogrążona w swoich myślach. Próbowała przeanalizować jeszcze raz wszystko, co działo się odkąd ostatnim razem widziała list. Zamknęła oczy, przypominając sobie tamten poranek. Wyjęła wtedy list, przeczytała go uważnie i włożyła z powrotem do kieszeni. Zapięła ją na mały guziczek. Potem ruszyła w drogę przez królestwo Bervanel. Nie spotkała tam nikogo, aż do spotkania z łuczniczką. Następnie pojechały razem do Belatony. Sil otworzyła oczy i zmierzyła dziewczynę uważnym spojrzeniem. Podróż do Belatony była świetną okazją dla łuczniczki. Mogła jej zabrać wówczas list.
- Aż do spotkania z tobą, list na pewno znajdował się w mojej kieszeni.
Offline
Przeczesałam swoją pamięć w poszukiwaniu jakichkolwiek szczegółów dotyczących naszego spotkania.
- Kiedy... Przed naszym spotkaniem rozmawiałam z Marhosem. I... Może ten list... Zgubiłaś go, a on go podniósł i... Nie wiem... Ja na pewno go nie mam. Jesli nie chcesz mi uwierzyć to trudno. - Zastanowiłam sie przez chwilę. - Kiedy zauważyłas, że nie masz tego listu? Po spotkaniu ze mną czy później?
Offline
Zerknęła na nią spode łba, niepewna czy to kolejny przytyk.
- Dzisiaj rano.
Offline
Westchnęłam.
- Więc dlaczego sądzisz, że zginął Ci od razu po naszym spotkaniu? - zapytałam. - Mógł go ukraść ktoś z Bervanel... Albo... - zawahałam się, niepewna czy Silvana ufa Arturowi - Artur.
Offline
- Artur? Nie, to niemożliwe... On nigdy by nie... - Zawahała się. - Ale nawet jeśli, to kiedy niby miał to zrobić? - I nagle ją olśniło. - Kiedy mnie przytulił. Wtedy zabrał mi list. A ja, głupia, nic nie zauważyłam!
Odwróciła się i kopnęła mocno w koryto, z którego piły konie. Przewróciło się na ziemię, rozlewając wodę dookoła.
- Niech to szlag. - zaklęła cicho pod nosem.
Offline
Westchnęłam po raz kolejny.
- Podstępny to on jest - mruknęłam i złapałam uzdę Cordisa. - Ruszamy? - zwróciłam się do Silvany.
Offline
- Gdzie? Nie wiemy gdzie jest Artur. - Sil zagryzła dolną wargę w zamyśleniu - Musimy go ubiec, działać szybciej niż on.
Offline
Sil pokręciła przecząco głową.
- Musimy znaleźć TO przed nim. - mruknęła pod nosem, wsiadając na konia.
Offline