Jego miarowe zdziwienie przerodziło się w uśmiech. - Nie żartuj, lepiej to od razu załatwić. - Odwrócił się, po czym odchrząknął. - To... czego szukasz? - Podrapał się w brodę w zamyśleniu.
|Proszę, podrzyj swymi rękoma stare wspomnienia
I zatrzymaj całkowicie smutek
A teraz przeszyj me serce, które się zakochało...|
||| Ból, Tęsknota, Mrok | Miłość, Radość, Światło |||
|Spoglądam w niebo skąd, przybędzie jutro
Widać, nie mogę użyć mego serca, gdyż pełne jest ono trosk|
|Obok mnie przeleciał ptak
Zastanawiam się, czy był w stanie odnaleźć światło|
|Czy pozwolisz wskoczyć mi na barana?
A potem zostaw mnie w najwyższym miejscu świata i trzymaj mnie z dala od dobroci|
Offline
Przez chwilę zastanawiałam sie czy mu o tym opowiedzieć. Westchnęłam i zaczęłam mówić:
- Moja młodsza siostra zachorowała, nie wiem dokładnie na co. Lekarz powiedział, że jedynym co może ją uratować jest kwiat gologu. Ma takie niebieskawozielone płatki i liście w kształcie kulek. Właśnie ten doktor powiedział, że rosną tylko tutaj, w królestwie Bervanel, z czego są bardzo rzadkie. - Skończyłam opowieść. - Ale ja muszę go znaleźć! - krzyknęłam z rozpaczą. "Tak, tak, jeszcze tego brakuje, żebym sie tu rozpłakała!". - Nie chce jej stracić - powiedziałam, już ciszej.
Offline
Szła szybkim krokiem przez las, szukając miejsca, gdzie mogłaby odpocząć i spędzić noc. Było duszno i parno, co zapowiadało burzę. Nagle jej oczom ukazało się wejście do jaskini. Uśmiechnęła się do siebie. "Nareszcie jakiś uśmiech losu" - pomyślała. Weszła do środka.
Offline
Westchnęłam i nie czekając na odpowiedź Marhosa ruszyłam wgłąb jaskini. Było ciemno, ale mimo to wiedziałam gdzie iść. Szłam bardzo wolno, by w razie czego mógł mnie dogonić. Rozglądałam sie na boki, zastanawiając sie czemu nie wziełam latarki.
Offline
Jaskinia była ogromna, ciągnęła się w głąb prawdopodobnie na całe kilometry. Nie wiadomo co czai się w środku. Sil wyciągnęła z plecaka pochodnię i po kilku próbach zapaliła ją przy pomocy krzesiwa. Trzymała ją lewą ręką, w prawej zaś miała miecz. Szła powoli wzdłuż korytarza, rozglądając się czujnie. Jak na razie dostrzegła tylko kilka nietoperzy...
Offline
W końcu się zatrzymałam. "Przecież nie znajdę kwiatu w takiej ciemności" - pomyślałam i przez dłuższą chwilę stałam w miejscu, zastanawiając się co zrobić. Droga powrotna do Nivenny zajęłaby mi zbyt dużo czasu. W królestwie Bervanel raczej nie znajdę pomocy... Pokręciłam głową, zastanawiając sie ile pozostało mi czasu.
Offline
Szła już od pół godziny, a końca jaskini nadal nie było widać. Nagle potknęła się i przewróciła na ziemię.
- Niech to szlag - mruknęła pod nosem. Podniosła się i ruszyła dalej, tym razem uważniej zerkając pod nogi. Jednak gapiąc się w dół, nie zauważyła stalaktytu, zwisającego ze stropu jaskini. Uderzyła nim bardzo mocno w czoło.
- Jasna cholera! - Krzyknęła, łapiąc się za głowę, która niemiłosiernie pulsowała bólem.
Offline
// Łamaga xD. //
Podskoczyłam jak oparzona, słysząc dziwny odgłos niedaleko mnie. Zacisnęłam ręce na łuku, nałożyłam strzałę i zaczęłam iść w stronę, z której przybyłam. "To raczej Marhos" - pomyślałam, ale w ostateczności postanowiłam uważać. Szłam dalej, wolno stawiając kroki.
Offline
// To nie chciałam kwiatka po ciemku szukać //
Potrząsnęła głową, próbując pozbyć się oszołomienia. Wtem usłyszała jakiś dźwięk. Jak gdyby cichy szelest - ktoś szedł od strony jaskini. Z pochodnią w ręku była widoczna z daleka w tym ciemnościach. Miała tylko nadzieję, że nie jest to jakieś dzikie zwierze.
- Halo! Kto tam jest?! - Krzyknęła, mocniej ściskając w dłoni rękojeść miecza.
Offline
Ujrzałam blask pochodni. "Świetnie, będzie łatwiej trafić" - przemknęło mi przez głowę. Naciągnęłam łuk i wyskoczyłam zza skalnej ściany. Nie strzeliłam. Moim oczom ukazała się dziewczyna, mniej więcej w moim wieku. Widząc jej miecz stwierdziłam, że pochodzi z Vallandu. Czyli też nie jest stąd. Nie powinnam z nią rozmawiać, jest moim wrogiem, jednak stwierdziłam, że nim zdąży mnie zaatakować przeszyję ją strzałą.
- Kim jesteś? - wypowiedziałam pierwsze lepsze pytanie.
Offline
Sil odetchnęła z ulgą, dowiedziawszy się, że nie jest to jakaś dzika bestia. Jednak zaraz zmarszczyła gniewnie czoło widząc, że dziewczyna, która weszła w blask pochodni, trzyma w ręku imponujący łuk. Strzała osadzona na cięciwę mierzyła prosto w nią.
- Łuczniczka Nivenny, nieprawdaż? - odparła pogardliwym tonem.
Offline
Milczałam mierząc ją wzrokiem. Szybko zerknęłam w bok, do ciemnego tunelu, po czym z powrotem zaczęłam patrzeć na dziewczynę.
- Owszem - mruknęłam tylko.
Offline
Sil spojrzała w spokojne oczy łuczniczki, nie znajdując w nich ani krzty litości. Bez wątpienia, ta dziewczyna mordowała już z zimną krwią. Zapewne tylko dlatego, że ktoś jest z innego królestwa.
-Jak mniemam, teraz przeszyjesz mnie strzałą, czyż nie? - rzuciła lekkim, niemal pogodnym tonem. Łucznicy byli okrutni. Nieraz strzelali komuś prosto w plecy, nie dając mu nawet szansy na obronę. Sil marzyła o tym, by wyzwać jednego z tych tchórzy na uczciwy pojedynek na miecze. Pokazała by im, co to znaczy honor. I cierpienie.
Offline
// xD //
- Zrobiłabym to dawno temu, gdybym tylko chciała - powiedziałam, po czym westchnęłam głośno. "Czy to wszystko musi być takie trudne?!". W myślach odliczałam czas, jaki pozostał mojej siostrze.
- Zresztą... Spieszę się, więc jeśli nic ode mnie nie chcesz to po prostu idź w swoją stronę - mój wzrok powędrował do pochodni dziewczyny. Przydałoby się światło w tej ciemnej jaskini...
Offline
Najchętniej zabiłaby ją na miejscu. Ludziom z Nivenny nie można było ufać. "Ja się odwrócę, a ona strzeli mi w plecy" - pomyślała.
- Co ty tu robisz? - spytała nieco opryskliwie - I czemu włóczysz się po tej jaskini bez światła?
Próbowała wymyślić jakiś sposób, dzięki któremu mogłaby ujść z życiem. Pewien pomysł świtał już jej w głowie.
Offline